|
|
Narkomania ...
Mokotowski Ośrodek Przeciwdziałania Uzależnieniom zajmuje się działalnością profilaktyczną m.in. pomocą osobom uzależnionym od narkotyków i ich rodzinom. Jako pracownik postrzegam tę pomoc głównie w sferze motywacji narkomana do leczenia w ośrodku rehabilitacyjne - readaptacyjnym, oraz przekazaniu elementarnej wiedzy dotyczącej mechanizmów uzależnienia - zwłaszcza uzależnienia psychicznego.
Niejednokrotnie pierwsi zgłaszają się rodzice osoby uzależnionej. Poszukują pomocy dla siebie i swych dzieci. Wśród osób zgłaszających się do MOPU najwięcej stanowią uzależnieni od marihuany, amfetaminy i heroiny (brown sugar). Zdarza się, że przychodzą pod naciskiem rodziców, nie są świadomi uzależnienia. Nie dostrzegają swojego problemu. Często nie mają pojęcia o konieczności leczenia w ośrodku i na czym to leczenie polega. W takich przypadkach od dnia zgłoszenia się do MOPU do dnia wyjazdu do ośrodka mija czasem nawet kilka miesięcy. Czas ten wypełniony jest powolnym procesem dojrzewania człowieka uzależnionego do podjęcia decyzji o leczeniu. Przy pomocy terapeuty musi on odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących sensu i jakości życia. Nieodzownym czynnikiem wspierającym decyzję o leczeniu jest rodzina, zwłaszcza rodzice. Często bezsilni, wyczerpani, bez odpowiedniej wiedzy działają "po omacku". Nieświadomie utwierdzają swóje dziecko w nałogu, a nie w jego przezwyciężaniu. Zdarza się tak, że po kilku konsultacjach z terapeutą wzmocnieni i pewniejsi siebie usiłują stworzyć warunki, które sprzyjają szybszej decyzji o wyjeździe do ośrodka.
Pamiętam dzień, gdy do MOPU zgłosiła się matka 17-letniej Marty, uczennicy II klasy LO, od 1,5 roku uzależnionej od heroiny. Zupełnie bezradna wobec nałogu swojej córki, działała nieświadomie. Niejednokrotnie dawała pieniądze na kolejną "działkę", aby tym samym zapobiec kradzieżom. Ulegała kłamstwom i manipulacjom, by uniknąć kolejnej awantury, wstydu przed rodziną i sąsiadami. Systematycznie spłacała długi córki. Kupowała trzecią kurtkę podczas jednej zimy i skrupulatnie ukrywała dramat swojego życia. W domu niewiele już pozostało. Biżuteria, komputer, sprzęt stereofoniczny a nawet nowa pralka zostały sprzedana za kilka porcji heroiny.
Mijały kolejne dni i kolejne indywidualne spotkania z matką. Z biegiem czasu stawała się coraz bardziej konsekwentna, stanowcza, zaczęła stawiać córce coraz bardziej jasne i ściśle określone granice. Nadszedł dzień, gdy do MOPU przyszły obie- matka z większym poczuciem sensu działania i córka, dla której rzeczywistość nie miała znaczenia. Kolejne tygodnie pracy - tym razem z córką. Rozbijanie iluzji życia narkotycznego. Bilans "zysków i strat" z okresu brania. Budowanie motywacji do leczenia zaowocowało wyjazdem Marty najpierw na detoksykację a później do ośrodka rehabilitacyjnego. W ośrodku tym dziewczyna przebywa już kilkanaście miesięcy przechodząc na kolejne etapy leczenia. Mówi swojej matce "kocham cię" i "dziękuję, że o mnie walczyłaś".
|
|
|