25.04.2013r. Pepiczki i Knedliczki

To juz dzis wyjezdzamy z Warszawy. Adrenalina podwyzszona, kufry spakowane, motocykl przygotowany do drogi. Dzis dojezdzamy na nocleg do Ostravy (Czechy). Kolega Sasin (Przemek) ma kolo godziny 16:00 dojechac do Warszawy z Lomzy, Kolega Ting Tong (Marcin) dotrze na nocleg w Czechach z Wroclawia kolo 22:00 czyli podobnie jak ja z Kamilem ze stolicy. Jada trzy motocykle i cztery osoby.

dsc_0079


Po 5h jazdy okolo godziny 22:00 docieramy do Ostravy. Srednio mozemy sie dogadac z pania Portierka w jezyku czeskim, za to z pania w sklepie monopolowym poszlo nam znacznie lepiej:D Pijemy przed snem czeskie piwko i kiedy z lekkim opoznieniem dociera Ting Tong planujemy jutrzejsza trase. Plan na jutro to przejechanie okolo 800 km przez takie kraje jak Czechy, Austria, Slowenia az do Chorwacji. Nasz jutrzejszy cel w Chorwacji to Plitvickie Jeziora.

dsc_0069


26.04.2013r. Droga ku przygodzie

O godzinie 8:30 wyjezdzamy z Ostravy. Co 200 km robimy postoj na stacji, aby zatankowac benzyne i przy okazji rozprostowac nogi. Juz na poludniu Czech temperatura zaczyna wzrastac do 29 stopni w cieniu. Podpinki odpiete, ale stroje z protektorami zostawiamy w komplecie, aby na trasie byla ochrona. Nasz cel to Plitvickie Jeziora, jedziemy tam zwiedzic Park Narodowy Jezior Plitvickich oraz odwiedzic kolege Ting Tonga, Chorowata – Alexa. Nie mamy kontaktu z Alexem, ani nie wiadomo co sie z nim dzieje. Chlopaki poznali sie 4 lata temu na moto tripie Tinga po Balkanach i spedzili milo czas na Campie:D Docieramy do Austrii i juz tam zmianiamy plany. Jest pozna godzina, duzo drogii przed nami, a ze mamy winety na Slowenie, postanawiamy z Maribor odbic na Lubljane (Slowenia) i przenocowac na wybrzezu Adriatyku w okolicach Rijeki. Stamtad jutro pojedziemy odwiedzic Plitvickie i Alexa.

dsc_0077


Po drodze w okolicach Lubljany zgubilismy sie. Ting Tong z Sasinem wyprzedzili nas i pojechali w prawo na Triest, a my z Kamilem nie wiedzielismy, gdzie jechac i wybralismy Zagrzeb;p Udalo nam sie skontaktowac telefonicznie i odnalezc. Okolo godziny 20:30 docieramy nad Adriatyk i szukamy noclegu. Docieramy do miejscowosci Opatija. Zmeczeni z bolacymi miesniami rak, nog, szyi znajdujemy nocleg z widokiem na Morze Adriatyckie.

dsc_0091


dsc_0088


27.04.2013r. Where is Alex?

Rano z Opatija ruszamy w strone Plitvickich Jezior szukac Alexa. Po przejechaniu ok.200 km trasa z Rijeki do Senj kretymi drogami z pieknymi widokami dojezdzamy do Otočac, miejscowosci z ktorej pochodzi Alex. W Cafe Bar polozonym w centrum miasta pytamy barmana: co sie dzieje z Alexem? Barman siega po komorke i juz wiemy, ze Alex jest na Campie 15 km od Otočac i robi ognisko. Po dotarciu na Camp, Alex rozpoznaje Ting Tonga i zaprasza nas do siebie. Wieczorem pijemy rakije od kruszke (rakije gruszkowa).

IMG_1443


IMAG0142


28.04.2013r. Droga na Zagrzeb

9:30 umowilismy sie z Alexem na poranna kawe w Otocac. Nastepnie ruszamy w kierunku Plitvickich Jezior. Teraz juz musimy tam dotrzec:D

dsc_0118


2-3 godziny zwiedzania Parku Norodowego Plitvickie Jeziora.

dsc_0150


Dalej ruszamy w strone wybrzeza. Po przejechaniu okolo 60 km orientujemy sie, ze jedziemy nie na Zadar, a na Zagrzeb, czyli w zupelnie innym kierunku, oddalamy sie od wybrzeza i zblizamy sie do stolicy Chorwacji. Postanowilismy dojechac do Karlovac i stamtad juz wrocic autostrada w kierunku Split/Zadar. Po drodze na stacjach benzynowych spotykamy mnostwo Polakow, ktorzy wyjechali wczoraj z Wroclawia na Auto Stop Race (ASR) do Dubrovnika http://www.autostoprace.pl/ Po przejechaniu ok.200 km zjechalismy w strone wybrzeza. Zatrzymujemy sie w malutkiej miejscowosci Pakostane, w ktorej bylam na wakacjach z rodzicami, jeszcze jako dziecko. Miejscowosc zaczyna sezon w czerwcu i dopiero przygotowuje sie na oblezenie turystow. Z trudem, ale udaje nam sie znalezc pokoje. Po pysznym posilku, czyli tradycyjnie lasagne i pizzy:D idziemy spac, gdyz jutro czeka nas przeprawa magistrala Adriatycka, az do Dubrovnika.

29.04.2013r.Magistrala Adriatycka

Jedziemy w strone Dubrovnika. Mamy do przejechania ponad 300 km Magistrala Adriatycka. Filmuje kamera najpiekniejsze widoki na trasie oraz od czasu do czasu zatrzymujemy sie na tarasie widokowym zeby zrobic zdjecia.

dsc_0204


Kolo godziny 18:00 docieramy kilka kilometrow za Dubrovnik do miejscowosci Kupari, gdzie bawia sie autostopowicze z ASR. Obok w miejscowosci Mlini znajdujemy piekny apartament z widokiem na morze . Zostajemy tu dwie nocy. Wieczorem chlopcy tak dobrze bawia sie na Campie z ASR-owiczami, ze nie wracaja na noc.

dsc_0216


30.04.2013r. Relax

Godzina 9:00 rano juz leze na plazy. Ostre majowe slonce, lepiej bez filtra nie wychodzic z pokoju. O 15:00 jedziemy zwiedzac Dubrovnik.

dsc_0228


Wieczorem na Campie ASR spotykamy kolezanke Ting Tonga -Bolonie, z ktora w zeszlym roku lapal stopa do Rzymu. Bolonia zabiera nas na probe koncertu rockowego zespolu Chorowatow. Chorwaci maja swoja nielegalna meline, gdzie graja dobra rockowa muze. Impreza udana, pozna godzina powrotu, chlopaki znowu nie wracaja na noc, pewnie jutro szybko nie wyruszymy do Czarnogory…

IMAG0193


01.05.2013r. Zatoka Kotorska

Rano plazowanie, chlopaki wracaja z imprezy i okolo 12:00 opuszczamy apartament. Jedziemy w strone Czarnogory. Za daleko nie dojedziemy, gdyz niektorzy z naszej zalogi nie sa w formie;p Na granicy sprawdzaja paszporty i zielone karty. Czarnogora wydaje sie bardziej dzika od Chorwacji, ale to dodaje jej uroku. Zatrzymujemy sie w Kotorze. Tym razem latwiej nam znalezc nocleg, poniewaz wlasciciele pokoi poluja na turystow w samym centrum Kotoru i sami oferuja noclegi.Podczas parkowania motocykli rozlega sie donosny huk. 3 metry od nas dochodzi do wypadku samochodowego, samochod uderza w latarnie. Nikomu nic sie nie stalo, ale pani, ktora spowodowala wypadek siegajac po papierosa jest w niezlym szoku.

dsc_0252


Wieczorem zwiedzamy malownicza starowke Kotoru. Jest piekna. Ma wspanialy klimat.


dsc_0308


dsc_0285


02.05.2013r. Przez gory Czarnogory

8:00 pobudka. Ustalamy plan wycieczki. Dzis nasz ostatni dzien wakacji.Powoli bedziemy kierowac sie w strone Polski. Droga z Kotoru do Cetinje to 32 ostre i strome zakrety, ale widoki przepiekne. Trzeba miec dobra kondycje, zeby poradzic sobie na stromych zboczach motocyklem. Nastepnie zjezdzamy w strone Adriatyku i obserwujemy panorame Budvy oraz slynna wyspe sw.Stefana.

dsc_0342


dsc_0349


Jedziemy nad jezioro Szkoderskie, najwieksze jezioro na Polwyspie Balkanskim, polozone na granicy Albanii i Czarnogory. Tu spedzimy nasz ostatni dzien daleko od domu. Jeszcze przed zjazdem nad jezioro zatrzymujemy sie w gorach, by zapytac o droge, okazuje sie, ze pani Czarnogorka handluje rakija i winem. Kupujemy zapasy i zjezdzamy do miejscowosci Virpazar, gdzie decydujemy sie na przeplyw statkiem przez jezioro. Jest to nietypowe jezioro, poniewaz pokryte jest bogato roslinnoscia, gniazduja tam pelikany oraz znajduja sie na nim ruiny wiezienia tureckiego i zamku. Wieczorny chill out, a rano ruszamy na Belgrad. Czeka nas trasa ponad 500km.

dsc_0463


03.05.2013r. Dzika Serbija

Rano ruszamy na Belgrad. Droga z Podgoricy do granicy z Serbia zaskakuje nas. Myslelismy, ze to koniec gorskich widokow, okazuje sie, ze droga biegnie wzdluz Kanionu rzeki Tary, ktory jest przepiekny.

dsc_0472


Woda w rzece jest blekitna, skaliste wysokie gory, na niektorych szczytach jeszcze lezy sporo sniegu.

dsc_0490


Przekraczamy granice z Serbia w miejscowosci Bijelo Polje. Serbscy straznicy wygladaja bardzo groznie, granica to zwykla szara budka i bardzo duza liczba zolnierzy. Wyczuwamy juz na granicy, ze wjezdzamy do dzikiego, bojowniczo nastawionego kraju. Niestety to nie koniec atrakcji. Az do miasteczka Valjevo towarzysza nam ostre i strome zakrety. Chlopakom wysiadaja nadgarstki, ale nie poddaja sie. Twardzi mezczyzni:D

dsc_0484


Zastanawiamy sie co dalej? gdyz robi sie pozno, a droga z samymi zakretami niestety nie jest mozliwa do przejechania w szybkim tempie. Mamy dwie opcje, albo dojedziemy do Belgradu i tam znajdziemy nocleg, albo jedziemy na zlot motocyklowy do Sremskiej Mitrovicy i stamtad rano w strone Polski. Na stacji spotykamy Polaka – Krakusa, ktory mowi, ze mieszka w Belgradzie i tlumaczy nam, gdzie znajdziemy hotel w przyzwoitej cenie. Kiedy trafiamy do Belgradu jest godzina 21:00 , jestesmy strasznie zmeczeni. dzis przejechalismy 530 km , z czego 2/3 drogi to same gorskie zakrety. Wspomagamy sie nawigacja, aby trafic do hotelu, ktory polecil Krakowiak, lecz niestety GPS wprowadza nas w blad i zatrzymujemy sie w pierwszym napotkanym hostelu. Pan zyczy sobie wysoka cene, chodz warunki, na nia nie zasluguja. Po dluzszej pertraktacji staje na naszym i juz bez kolacji zasypiamy. Rano zwiedzimy Belgrad, a jak starczy sil, pojedziemy takze na zlot motocyklowy.

04.05.2013r. У Београду

Godzina 8:00 wjezdzamy do centrum Belgradu. Panorama miasta przepiekna wzdluz rzeki Sawy, ktora wpada do Dunaju. Ogladamy budynki zbombardowane w 1999 r. przez NATO na skrzyzowaniu ulic Kneza Milosa i Nemanja. Ruiny robia duze wrazenie. Pilnuja ich Serbscy zolnierze.

dsc_0515


Nastepnie pedzimy autostrada do Sremskiej Mitrovicy na zlot motocyklowy organizowany przez klub Mc Srem. Sasin i Kamil uradowani, bo kochaja te klimaty. Serbowie milo nas witaja rakija, sa zaskoczeni, ze Polacy przybyli na ich impreze. Wypijamy piwko i niestety po ok. 2 godzinkach zbieramy sie i ruszamy w strone Budapesztu. Planujemy nocleg kawalek za Budapesztem, czyli mamy do przejechania 330 km autostrada. Godzina 19:00 100km do stolicy Wegier, z polecenia pani pracujacej na stacji Shell znajdujemy nocleg w miasteczku przy zjezdzcie z autostrady o nazwie Kiskunfélegyháza. Ladne, przytulne, spokojne miasteczko. Tradycyjnie jemy pizze, pijemy piwko i jutro czeka nas najgorsze, do domu zostalo nam 1000 km do przejechania w jeden dzien. Czy damy rade?

IMG_1692


05.05.2013r. Home sweet home

Godzina 7:30 jemy sniadanie i ruszamy w strone Polski. Kolega Przemek musi dotrzec, az do Lomzy, wiec ma z nas wszystkich najdalej.Pierwszy postoj robimy za Budapesztem, kolejny planujemy za Bratyslawa.Do kolejnego wspolnego postoju dochodzi z trudem. Sasin z Ting Tongiem skrecaja przez pomylke przed Bratyslawa na Wieden,a ja i Kamil jedziemy w strone Bratyslawy. Odnajdujemy sie w Brnowie. Chlopcy mysleli, ze nas wyprzedzili, a okazuje sie, ze jednak to ja i Kamil bylismy pierwsi. W Polsce tez spotykaja nas przygody. Na krajowej drodze nr 1 z Czestochowy do Piotrkowa jedna stacja Orlen nieczynna, kolejna tez, znajdujemy trzecia uradowani. Przemkowi w Suzuki konczy sie benzyna, okazuje sie, ze na trzeciej stacji benzynowej tez brakuje benzyny. Nie ma to jak wjechac do Polski i dowiedziec sie, ze w Polsce jest majowka i brakuje paliwa. Musimy w Piotrkowie odbic na Belchatow, bo inaczej zostaniemy bez benzyny w motocyklach. Znajdujemy stacje i wracamy na trase. Sasin nas wyprzedza i skreca w przeciwna strone, okazuje sie ze wraca do Czestochowy. Odwazny zawraca pod prad i nas dogania. Sporo popelnilismy bledow na trasie, ale bylo wesolo. Jednego dnia przejechac motocyklem ponad 1000km z poludnia Wegier do Polski to wielki sukces. Te wakacje to niesamowita przygoda i zabawa. W sumie przejechalismy 45000 km, odwiedzilismy 9 krajow i poswiecilismy na to tylko 10 dni. Juz w Warszawie planujemy nastepny wypad. Kolejny urlop w sierpniu, moze do tego czasu uda nam sie pozbierac sily, fundusze i stworzyc nowa trase eskapady:D