KTOŚ Tę noc dał mi ktoś ...

Ulice pachniały deszczem
Tańczyły latarnie wśród pustych szos
Pamiętam tę noc jeszcze

Niebo wahało się między zachodem a wschodem
Słońcem a księżycem
Wybiła późna godzina obok godziny
młodej
Spadająca gwiazda zachwyciła się
Zaszronionym szkicem

Ktoś dał mi namiastkę wieczności
Własny raj na niby
Odrobinę lirycznej intymności
Pamiętam tę noc, gdy deszcz stukał o
szyby.

Ktoś wniósł odrobinę ciepłej zieleni
Promyk słonecznych jasności
Utulił maj w chłodnej jesieni Nadał barwę szarości

Ktoś przypomniał zakurzone
Wspomnienie lata
Przytulił mnie w tą noc jesienną
Ktoś ukradł serce i rozsypał
W cztery strony świata
Ktoś wypełnił już na zawsze pustkę
codzienną.


Solidarność

Jesteśmy rzeką,
co z jednego źródła
Wypływa
Jednym ziarnem,
Co całą ziemię
Karmi
Srebrnym potem,
Co z wielu głów
Spływa
Dziećmi
Których wierna matka
Gładzi ciemię

Jednym drzewem jesteśmy,
Pnącym wiele
Kniei
Kwiaty, „upadłej solidarności”
Wielcy ludzie wyznawcy małych
Idei…
Ogniki
Wspólnej miłości.

Upadli książęta,
Co strach w nich
Zapał zaćmi,
Dziś już martwe ich usta,
Co zamarł w nich
Prawdy kłos…
„wszyscy ludzie będą bracmi,
tam gdzie
twój przemówi
głos”

Strapienie

Chcą mnie zgnębić…
Ci, co nadaremnie toczą ślinę,
Ci, co w swych koszmarach,
Nienawiść będą śnić…
Niepotrzebnie, bo ja nie zginę.

Tacy są wielcy w swej utopii,
Co grzebią przeszłość,
Pustosłowie ich przerasta
Nadęci chłopie…
Upadli w swych kryzysach.

Ci, co w swym dzieciństwie,
Nie zasmakowali miodu
Dziś starzy,
A puści…
Żądni mięsa krwawego,
Dusi ich zapach głodu
Nęka krzyk czeluści.

Nędzny strach na wróble…
Co światło dnia ich niepokoi,
A noc ich dumę rani…
Życie ich straconym dublem
Koszmarem, który już przespali.

Nędzne grosze sypią,
Z dziurawych kieszeni…
Sztyletują twarze,
Wzrokiem mordercy…
Aniołowie wygnani
Rajem znudzeni…
Zdechną jak kwiaty,
W obliczu nadchodzącej ich śmierci


Przemowa do ukochanego serca
Matki
Mamo gdzie Twoje
Oczy?
Pewnie w błękicie ,
Gdzieś
Toną...
Gdzieś
Słowa ukryte,
Płyną
Parkowymi
Alejami...
Gdy zagłębię dłoń w sen
Ty przytulisz kroplę słoną...
Która spłonie ...
Uciszona
Twym uśmiechem.
Jej popiół
Wpadnie wir...
I popłynie marzeń krainami

Gdy pierwszy anioł zakwili...
Gdy pierwszy,
Wiatr zajęczy,
Ja cię
Przytulę , nie zwlekając
Ni chwili
A serce moje
Twemu się
Odwdzięczy

Gdy poranek
Pierwszy zapłonie...
Gdy szarość pierwszej mgły,
Zasmuci...
Mój smutek,
W twych oczach


IRIS

„Sadomasochstyczka”

Racjonalistycznie macać, musą po ścianie
Pytanie?
Ludzkość na ulicy w tunelach światła
Starzystka?
Recepcionistka?
Manikurzystka?
Nauczycielka?
Fryzjerzystka?
Projektarzystka?
Narzucone z góry polecenie,
wydorośleć
śmiejemy się, oblizójąc palce
Naiwność ludzka nie zna granic
Terminaż zabazgrany



„Może”

Niebusko, błękitno
Glony na dni kwitno
Rybuszki pływają
Statki swoje pżystanki moja.
Głęboka, głębia,
dno
Kapitan Nemo,
poszukiwacz nie mały
wszystkie statki się go bały
ryby tżęsły się ze strachu
Achu, achu
Morski błękit
Niebieska fala
mi na wciele kapitanom
pozwala
Serferów z nóg zwala
Grożna, grożna fala


„Sza”
Cicho wszędzie
sza
Głucho wszędzie
sza
Coś za ścianą stuka
gra
Coś za oknem hałasuje
a
To automobili tłum łak
gra
Cicho wszędzie
sza
Głucho wszędzie
sza
co to gra?
To cywilizacja
gra
Brzęczy, dudni, chałasuje
Głupich ludzi
Wyziew truje
Cisz!
To cywilizacja
zła
Czy usłyszysz to
Wołanie
Czy usłyszysz cichy płacz?
Z ziemią matką to rozstanie
Mordu nieszczędź
Pal i skacz
Mordy matkę żywicielkę
Która dobra jest lub zła
Morduj życia uczycielkę
Tą cywilizację zła
Cicho wszędzie
Głucho wszędzie
Co z cywilizacją będzie.


Uczniowie kl IIIC


My między piekłem a niebem wyboru”

Licząc dzień i noc naszego życia
Historia pisana monotonią i histerią
Wczorajszego dnia…
Rzeźbionowe palcem na szybie
Widać na niej gradobicie spojrzeń
Mdlejący od nadmiaru goryczy
- miłościwe radości chwile
Mieuświadominione podpisywać cyrografy
Wyszarpione z pętli naszego świata
Skropione, skulone, nęcone w
- uczuciowane pięknawe minutki

Zakleszczona w słońcu, pryzmacie
Światła w kolorze dioptrii
Nienawidząc Cię mocniej niż
Skrajności przesypowujących się
W klepsydrze autorytetów
7 dni NASZEGO, dwojakiego życia
Po przejciowakie gaszenie parą pragnienia…
- pięknokowe oczkowe szczęście

A ta na pustkowiu rzeczywistości
Koi, smuci, karze biec po przekątnej
Pierwiastkowe potęgi sumy ilorazu
Kombinacje, permutacje,
Jesteś wariacją z powtórzeniami
Odjeżdżając, trzęsienie ziemi
I rajskie ogrody

W rytmie zegarów, dokonywać wyborów
Między związkiem a jabłkiem

Uczennica kl IIIC