Z notatnika ucznia.
.Własna twórczość
Narodziny są początkiem śmierci
A po cóż żyć skoro zaraz się umiera
Przez pierwsze dni człowiek cieszy się życiem
A przez dni ostatnie przeżywa rozterki kiedy nadejdzie
Któż to wie kiedy się będzie bladym jak ściana
Włoży nasze ciało do dębowej trumny
By potem przejść w świat - szczęśliwszy
Nie czuję nic
a nie mogę zasnąć
nie jem a czuję
nikomu w żaden sposób
nie przeszkadzam
a ludzie kopią mi w serce
podnoszę głowę do góry
i mówię im jestem kimś
chcę zrobić coś lecz nie mogę podnieść się
czuję że nie długo nie zdołam dojść
do jutra
chcę dosięgnąć gwiazd
a nie mogę złapać ziemi
chcę zobaczyć czterech jeźdźców
a czasami nie widzę siebie w lustrze
chcę być kimś
ale jestem nikim
kiedy wszyscy mnie dołują
Chciałbym żeby ten wiersz
był wart uśmiechu Boga
Szedłem w nocy
szedłeś ze mną z bronią
chciałeś mnie zabić
ja byłem bezbronny, ty podążałeś
niczym mroczny jeździec opętany chęcią krwi zimnych trupów-
czy się bałem, bałem się strasznie
ale bałem się tylko w ciele nie w duchu
w duchu zawsze pamiętałem o Jezusie
że mnie Obroni - w to wierzyłem
jedynym moim przyjacielem był wtedy
kiedy strach dosięgnął moje członki
co śmieszniejsze się wydaję mi
teraz iż ten ociekający krwią
mroczny jeździec nic mi nie chciał zrobić -
zdjął swój kaptur i okazał się
być starcem nie z mieczem a z kijem
nie z czarnym koniem a białym osłem
nie miał on krwi lecz farbę
i ten straszny człowiek spytał się mnie o drogę
Siedzę sam rozpaczliwie zastanawiam
Się po co żyję i po co marnuje
Wysiłek ludzi którzy poświęcają się
Dla mnie a ja nic nie daję za to
Czuję że kiedy nadejdzie następny
Dzień nie podołam
Wszystkim myślom
Nie podołam oczekiwaniom
Czuję że kiedy bym się powiesił
I zostawił list - Tego było zbyt wiele
Dziękuję za wszystkie
Wątpię czy ktoś sypnąłby mi ziemię
Kiedy łzy same mi płyną z powodu
Własnej słabości
Czuję że ludzie mnie rozumieją
Ale naprawdę nikt nie jest w stanie.